29 października 2016

uwaga poczta

Mam dość

Domyślam, że pewnie teraz jesteś już w drodze do domu. Przepraszam! 

Pozwoliłam Ci pojechać- odpocznij - zawróć!

Przesłuchaj mojej piosenki podczas drogi-  bardzo mi zależy! 

Słowo w słowo. Powiedziałabym Ci, co tylko chcesz, gdybym mogła.


Będę na plaży późniejszą porą- tam - gdzie zawsze. 

Do zobaczenia?


 

07 października 2016

dotknął mnie cień własny

Godzina dziewiętnasta. 
Pomarańczowe światło latarni krząta się między nogami.
Przede mną tańczy cień sylwetki. 
Długi, workowaty sweter. 
Pasma włosów, podążających w swoim  kierunku. 
Biegnę sprintem przez ulicę.
Kołyszę się cały mój świat.
Czuję zimne powietrze.
Oddycham.
Wilgoć wypełnia puste przestrzenie wełnianego szalika.

Myślę o kimś kogo spotkałam niedawno.
I nic.
Świat kołysze się swoim charakterystycznym rytmem.
Widzę, jak uginają się szare kolana, biodra i ramiona.
Nie rozumiem co się dzieje.

Mijam się ze słowem piosenki koło pewnego iglastego drzewa. 
Pochylam się lekko, pozwalając na to, by igły dotknęły moich pleców. 
Widzę w pamięci jego oczy. 
Nadal nie czuję nic.
Jedynie delikatne mrowienie w okolicach serca. 
Bardzo chciałabym, by nie patrzył się tak smutno.
Pamiętam oddech. Nasze mieszane powietrze.
Przy jednym z domów widziałam kawałki uśmiechu. 
Mój żołądek chyba nie strawił resztek przeszłości.
Poczułam ukucie.

Przeplatają się moje myśli. 
Usilnie wmawiam sobie, że zmierzam w tym samym kierunku.
Chciałam tak bardzo uciec od wyobraźni
Od ludzi, którzy mogli zobaczyć moją smutną twarz.
Oddalałam się, nie mogąc zrozumieć czy potrafię jeszcze komuś zaufać.

Coś pękło razem ze słowami piosenki:
„Nie bójmy się mówić, nie bójmy się mówić"
Skamieniałam w duszy, chyba ciało stało się martwe. 
Pozostało tylko milczenie. 
Zatrzymałam się i raptownie do mnie dotarło, że On nie wróci.

On nie wróci. 
Będę tęsknić dalej.

Zerwałam się do biegu. 
Nie chciałam by kiedykolwiek ktoś jeszcze mnie dogonił.
Mój cień podążał za mną, równie szybko, wyraźnie przejęty swoim odrzuceniem. Próbował przywołać, owładnąć, pokazać prawdę, ale to ja nie słuchałam. 


02 października 2016

księżyc w oceanie

 Wiem, jak powinnam zacząć.
Jestem kimś tam, lubię to i to, robię tu coś po to by i dlatego że.

 Nie wiem kim jestem.
Mów mi Luna. Nazywaj mnie Mira.

Bardzo lubię patrzeć na księżyc nocą.
Tak pięknie tonie w wodzie.
<<Nienawidzę much, takich jak ta, 
która aktualnie przeszkadza mi w pisaniu>>
Pogniję sobie we własnych uczuciach. 
Niech to będzie moja pierwsza spokojna noc.

Najpierw, jeśli pozwolisz poszukamy miejsca gdzieś na piasku.
Mam Ci tak wiele do powiedzenia...
Boję się, że moim smutkiem nie tylko się podzielę, ale i przytłoczę.
Wiem, że każdy szuka miejsca, gdzie mógłby popłakać. 
Czasem, gdy nie mogę już wytrzymać, mówię do Boga : ”pozwól mi ”.
Uśmiecham się, udaję, że nic się nie stało.
Przed snem patrzę na księżyc, który tonie z moimi wspomnieniami. 
Domyślam się, że wiele osób siedziało by tak na plaży, jak my teraz. 
Tymczasem kryję się pod kołdrą, próbując zasnąć.

   Zacznijmy być sobą, chociaż tutaj.
Przepraszam, jeśli właśnie uznałeś mnie za dziwną.
Luna bądź Mira.